"Dobre słowo" jest moją największą bronią.

Naokoło widzę chamstwo, zgryźliwość, obgadywanie jeden drugiego za plecami, a także butę i buractwo, które niektórzy w tragiczny (dla nich) sposób mylą ze 'szczerością' i twardością charakteru. Istotnie - takie postępowanie wśród 'prostego ludu' wydaję się popłacać - cham jest na ogół traktowany lepiej przez otoczenie, budzi większy respekt, bo nie wiadomo....

Nie interesuję mnie to jednak! Jasne, kiedy trzeba zagadać ostro - to trzeba, nie mam jednak jakiejś potrzeby okopywać się za zasiekami z chamstwa i zgryźliwości i czekać aż pociski spadną, wprost przeciwnie - wychodzę do ludzi i rozmawiam.

Moją największą bronią jest jednak "dobre słowo"!

Nie chodzi o to by komuś ściemniać! O.. tego nie lubię! Zamiast jednak wynajdywać w otoczeniu każdą możliwą sytuację negatywną i na niej się skupiać, staram się postępować odwrotnie i skupiać się na dobrych bodźcach.

- Jeśli jem naprawdę dobry posiłek w barze, czy restauracji - głośno chwalę go. np. w tym stylu: "Ma pani pyszne pierogi ze szpinakiem, zaglądnę na pewno podczas następnej wizyty w W."

- Jestem w okolicach remontu, wchodzę do sklepiku znajomej znajomych i widzę ciekawie zamontowane halogeny z fajnym pomysłem na przeprowadzenie przewodów - rozmawiamy chwilę o mnie, ale na odchodne mówię: "Macie fajnie zamontowane halogeny... mąż robił.... no to mąż dobrze się spisał, też takie oświetlenie u siebie zamontuję".

-  Drukarz bardzo dobrze dopracował mój projekt reklam, materiały drukowane wyszły bardzo sympatycznie, 95% moich założeń projektu zostało oddanych jak chciałem, mówię: "Dzięki, szybko zrobione, podoba mi się ta nowa powłoka na materiałach, powiem że jestem naprawdę zadowolony!"

Znam ludzi, którzy jednak w tej samej sytuacji głośno wyrażą swoje niezadowolenie:

- w restauracji skrytykują, że herbata za dużo fusów miała

- w sklepiku znajomej źle poprowadzili rurę od CO i to jest absolutna beznadzieja, halogeny fajne ale "za to" rura tragiczna!

- drukarz mógłby opakować plik reklam w solidniejszy papier, bo co by było gdyby...

Zdecydowana jednak większość ludzi jak obserwuję z ponurą miną twardziela (macho?) burknie,"do widzenia"

A ile mnie kosztuje "dobre słowo", zwłaszcza, że jest szczere i prawdziwe!?

Mówię wam - tak się o wiele wygodniej fukncjonuje, szczególnie w aspekcie tego czym się zajmuję - a jest to drobna przedsiębiorczość.  A jak myślicie, jak reagują ludzie, którzy słyszą o de mnie zawsze coś przyjemnego, zamiast biadolenia i kwękania?!

Komentarze

  1. Wkraczamy na bardzo szeroki temat komunikacji międzyludzkiej. Spora jest różnica między:
    "Nie masz racji!" (W wersji hard z przydawką "głupi chu*u" ;) ) a "rozumiem, e tak to wygląda z Twojej perspektywy. Jednocześnie warto zauważyć, że moim zdaniem jest tak i siak i, co zaznaczam, jestem mocno utwierdzony w tym stanowisku"

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że ludzie mogą być nieco zdezorientowani. Co za zbieżny temat. Więcej o tym u mnie niedługo. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na pewno niektórzy są, spodziewają się jakiegoś burknięcia, zwrócenia uwagi na to czy na tamto, co w rzeczywistości może jest zupełnie nieistotnym pierdołem - tak jak wspomniałem coś w stylu nie tak podanej herbaty w przepysznym posiłku

      ja się jednak lubię skupić na tym co dobre w danej sytuacji

      lidzie są przyzwyczajeni, że gnoił ich ojciec/matka/nauczyciele, teraz gnoi ich szef i całe otoczenie

      no i są "zdezo"

      natomiast kiedy się do mojego stylu przyzwyczają - po prostu przyjemniej mi funkcjonować w otoczeniu - no i czasem (zauważyłem!) po mojej wizycie niektórzy zaczynają mieć tzw. "dobry dzień"

      kumpel sobie kupił naprawdę zarąbisty samochód i wiecie co się okazało - ja byłem jedynym, a przynajmniej pierwszym człowiekiem z grona znajomych który podszedł pochwalił i potwierdził mu że dokonał dobrego wyboru (a autko naprawdę cudo!) inni patrzyli spode łba (typowo polska zawiść)

      i wiecie co wyszło kilka tygodni później - jestem jedyną osobą z grona znajomych która do tego autka dostała po prostu kluczyki i mogła sobie pojeździć po mieście (a to jedna z wypaśniejszych bryk w moim mieście)

      mała rzecz, a cieszy

      po prostu jeśli chodzi o psychologię to się całkowicie ostatnio depolonizuje

      Usuń
  3. aha, Rafał ty jako partner konkursu już nie możesz, ale Tofalaria - zapraszam na R-O jeśli masz czas coś naskrobać - naprawdę duża szansa wygranej jest :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja uwielbiam chwalić ludzi nawet za malutkie sukcesy, bo mam dużo empatii w sobie i to mi poprawia humor :) A od takich zapalonych malkontentów uciekam, albo denerwuję się i jawnie domagam się aby przestali ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. 29 year old VP Accounting Phil Portch, hailing from Westmount enjoys watching movies like Conan the Barbarian and Lacemaking. Took a trip to Kasbah of Algiers and drives a Mercedes-Benz 38/250 SSK. kliknij, aby dowiedziec sie wiecej

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

UWAGA! Wszelkie komentarze wyglądające na reklamę oraz zawierające linki komercyjne zostaną skasowane!

Popularne posty z tego bloga

Spotkania klasowe po latach - dlaczego wszyscy pieprzą, że to nie ma sensu?

Życie analogowe czy cyfrowe?

Miasto idealne?