Blogowanie a oszczędzanie czasu. Czas to pieniądz!

Czy blogowanie jest stratą czasu? Czy nie lepiej  byłoby oszczędzić cenny czas zaprzestając blogowania? To pytanie nie raz zaprzątało moja głowę - a co jak co - jestem człowiekiem zajętym. Ponieważ jednak naprawdę polubiłem blogowanie zdecydowałem się rozwiązać dylemat inaczej.


Po pierwsze staram się blogować  bardziej fachowo, a mniej osobiście. Może nie wszyscy to odczuwają - bo wciąż w moich blogach można znaleźć osobistych akcentów, ale taka jest moja decyzja i ja to widzę w swojej pisaninie. Oczywiście popełnię nie raz przysłowiowy post o pupie Maryny (co jak co, w sumie ostatni post był dokładnie o przemarzniętych pupach), ale mniej ogólnie ściśle osobistych akcentów.

a) blogując fachowo, nie znaczy, że staram się pozować na ultra-profesjonalistę, po prostu skupiać na rzeczach praktycznych, przydatnych dla każdego,

b) człowiek dorosły, który ma już rodzinę, ma raczej ukształtowany konstrukt światopoglądowy, pewne zwyczaje, rzeczy które go drażnią - tu znów będzie co nieco o pupie, a mianowicie przysłowie: "racja jest jak pupa, każdy ma swoją"

Tutaj następuję trudny moment - ten blog, jest w jakimś stopniu też blogiem światopoglądowym, filozoficznym - tak się do tego filozofowania przyzwyczaiłem z R-O, że robiąc tam blog profesjonalny, potrzebowałem jakiejś odskoczni i napisania o swoich poglądach, stylu, filozofii.

Mimo wszystko akcent praktyczny tutaj także ma dominować. Chcę pisać także o rozwiązaniach praktycznych, w duchu minimalizmu.

Staram się przy tym nie wikłać w dziwne dyskusje i internetowe wojny o rację, niestety nie zawsze mi się to udaje do końca (czasem niektórzy ludzie mnie zupełnie zaskakują), ale i tu widzę poprawę jeśli chodzi o statystyki, jeśli chodzi o wykorzystanie czasu. Te wojenki zabierają czas i energie człowieka - a w najlepszym razie kończą się tym, że każdy pozostaje przy swojej racji, tyle że jeszcze bardziej do niej przekonany. W najgorszym razie, złym klimatem i utratą przyjaciół :-(

Powyższe odnosi się także do polityki - "temat polityka" ma u mnie status "wielkiego złego żarłocznego paskudztwa" ostatecznego pożeracza resztek energii i wolnego czasu. O polityce minimum, absolutne - powiem wam, że czyszcząc archiwum R-O kasuję dużo postów stricte politycznych. Tu uwarunkowania i tresura mediów, PR-owców jednej partii czy drugiej, są tak silne, że konflikty gwarantowane. Strata czasu absolutna.

I na koniec, zawsze deklarowałem blogowanie dla blogowania, pisanie dla pisania, bezkompromisowość poglądów, kawę na ławę niezależnie od konsekwencji, ostatnio jednak przewartościowałem nieco swoją pisaninę. Moje i współprowadzone blogi stały się na tyle popularne, że zwróciły uwagę świata komercyjnego, w tym niektórych konkretnych graczy - (choć na razie przyznam, że nawet mi się za najtańsze łącze internetowe nie zwraca) - dlaczego nie połączyć jednak docelowo przyjemnego z pożytecznym? Zobaczymy.

P.S. Polecam Barter - korzystna forma nabywania.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Spotkania klasowe po latach - dlaczego wszyscy pieprzą, że to nie ma sensu?

Życie analogowe czy cyfrowe?

Miasto idealne?