Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2014

Gdzie się zaczyna minimalizm?

Obraz
Nie jestem w stanie przywołać w pamięci wydarzenia, które skierowało mnie na minimalistyczną ścieżkę. Ani rozmowy, ani filmu, ani refleksji. Nie wiem, gdzie i kiedy zaczęła we mnie dojrzewać idea minimalistycznego podejścia do życia. Zaryzykuję tezę, że takie podejście jest dla mnie naturalne. Jak to mówią, ten typ tak ma. Obserwując jednak minimalistyczną blogosferę ciężko mi znaleźć kogoś, kto mógłby się pod tym zdaniem podpisać. Większość ludzi zapytanych o początek tej przygody zacznie wymieniać książki i blogi. Oni potrafią znaleźć początek. Wiedzą, gdzie jest ta cezura. Mogą podzielić swoje życie na dwie części – to przed minimalizmem, to po głębszym poznaniu tej idei. Wciąż jednak czegoś mi w tym opisie brakuje. Bo gdzie tak właściwie zaczyna się minimalizm? Gdy pomalujesz wszystkie ściany w swoim domu na biało? Gdy wywalisz na środek pokoju wszystkie rzeczy z szafy i je posegregujesz, a koniec końców część oddasz / sprzedasz / wyrzucisz? Gdy usuniesz z dysku swojeg

Bo jak wanna, to z kolumnadą.

Obraz
Za każdym razem uderza tak samo mocno. Za każdym razem budzi konsternacje. Za każdym razem wywołuje niemały niesmak. Choć krajobraz nie ulega zmianom, ja nie potrafię się do tego obrazu przyzwyczaić. Nie zwracać na niego uwagi, nie zauważać jego brzydoty. Nie przeklinać gospodarzy miast i ludzi odpowiedzialnych za zagospodarowanie przestrzenne nie tylko całych miast, miasteczek czy wsi, ale też osiedli domków, mieszkań, aż w końcu pojedynczych domów i mieszkań szanownych Kowalskich. Polaków z krwi i kości. Polaków, którzy na lekcjach plastyki odrabiali zadania z matematyki (jak umysł ścisły był), z języka polskiego bądź historii (jak umysł oporny na matematyczne szlaczki). Polaków, którzy nie potrafią spojrzeć na osiedle z innej perspektywy niż swoja własna. Pal licho, że jego kuchenne okno wychodzi na pustą ścianę sąsiedniego bloku, a z jej balkonu nie można podziwiać niczego poza garażem znienawidzony sąsiadów za ściany. Ot, to efekt, a nie przyczyna. Raz po raz wraca do mnie

Minimalizm a palenie papierosów.

Obraz
Prawda o paleniu papierosów. Niedawno miałem w swoim życiu krótki okres palenia papierosów. Dlaczego paliłem (choć już nie palę obecnie)? Powodem były między innymi przejściowe sytuacje stresowe, które na szczęście minęły. Ktoś kiedyś w gronie autorów minimalistów napisał, że papieros nic nie daje, że to ciężki idiotyzm, że tak naprawdę nie pomaga i nie uspokaja. No sorry, jest to ewidentna propaganda z politycznie poprawnych antynikotynowych kampanii. Jest zupełnie inaczej. Palenie tytoniu bardzo pomaga w stresie i to jest fakt. Nie raz widziałem innego człowieka, postawionego „emocjonalnie” na nogi dzięki papierosowi. Nie raz osobiście byłem w stanie zebrać się – powstrzymać skrajne emocje – zabrać się do stanowczego działania dzięki chwili z papierosem. Mechanizm jest bardzo prosty. Po pierwsze działanie nikotyny – uspokaja, pobudza receptory dopaminowe – dokładnie te same które sprawiają, że ludzie palą maryśkę – w sensie chemicznym dając podobne odczucia, jakie odczu