Posty

Wyświetlanie postów z grudzień, 2012

Sylwester minimalisty i alkohol.

Obraz
Dziś wieczór sylwestrowy i okazja dla mnie do refleksji nad piciem alkoholu. Otóż lubię alkohol i piję go relatywnie często. Zwykle jest to dobrej jakości piwo, sporadycznie trunek wysokoprocentowy - częściej przy okazji chorób, lub jako "przyprawa" do gorącej herbaty z cytryną po jakimś sporym wymarznięciu. Staram się jednak spożywać alkohol z dużym umiarem i kontrolować - ograniczać picie, szczególnie na imprezach w gronie znajomych czy rodziny. Uważam, że warto wznieść symboliczny toast, wypić lampkę szampana czy innego trunku. (Przy okazji: Ja dziś noworoczny toast będę wznosił szampanówką pełną meksykańskiego piwa Corona. Wino jest dla mnie zbyt mocne.) Uważam jednak, że nie warto uczestniczyć w alkoholowych maratonach, polewaniu na wyścigi, testowaniu kto ma mocniejszą głowę. Większość znanych mi osób, pardon za wyrażenie będzie jutro zdychać w cierpieniach, suchość, mdłości, straszny ból głowy, osłabienie i humor 'pod psem' przez najbliższe kilka dni

Minimalizm i ekologia - post #2.

Z uwagi na problemy z łączem Play (pisałem o tym na blogu Korzystne Zakupy) i wybiórcze działanie elementów bloggera muszę odpowiedzieć na komentarze w formie posta pisanego w programie AbiWord i w kilku próbach wklejanego do bloggera. Ekologia: Niestety, według mnie, nie można przyjąć zasady o bezpośrednim oddziaływaniu na środowisko jako wyznacznik ekologii. Jak mówiłem, co ekologiczne dla Warszawiaka (tramwaj elektryczny), będzie truło Ślązaka (mieszkającego przy elektrowni węglowej). Nie jestem w stanie uznać tego za ekologię. Piszę to jako długoletni działacz ekologiczny. Rower: W przypadku roweru jest kilka utrudnień jeśli chodzi o pogodę, nie tylko temperaturę - deszcz często utrudnia jazdę - przy mocniejszych podjazdach niestety, ale człowiek jest mocno spocony - nie zawsze można się w miejscu docelowym odświeżyć po jeździe - a i spocone ubrania należy przepłukać, a najlepiej wyprać  i wysuszyć (to zużycie dodatkowych zasobów). Dojeżdżałem kiedyś do pracy rowerem i

Minimalizm i ekologia.

Henrykowi Minimaliście obiecałem jakiś czas temu post o „systemie“ i odniesienie się do kilku popularnych na minimalistycznych blogach tematów. Słowa te nie będą jednak zbyt optymistyczne, czy motywujące dla minimalistów. Będą one krytyczne dla pewnych minimalistycznych sloganów i mody, ale nie wobec minimalizmu samego w sobie. Transport masowy - kolej W ostatnim poście wykazałem, że masowy transport kolejowy nie jest ekologiczny, a przynajmniej nie bardziej ekologiczny niż używane samochodów. Dziś dodam także, że transport kolejowy nie jest aż tak bezpieczny jak się wydaje, zarówno pod kątem wypadkowości, jak i pod kątem bezpieczeństwa osobistego - napadów, kradzieży, wymuszeń. Zetknąłem się z tym w swoim otoczeniu. Samochód może być całkiem „ekologiczny“ W ostatnim poście wykazałem także, że podróż koleją w moim przypadku nie byłaby w żadnym stopniu minimalistyczna -  o wiele prostsze, bardziej oszczędne  i ekologiczne jest poruszanie się i przewożenie bagażu samochodem z ba

Prawdziwy minimalizm a (nie)posiadanie samochodu.

Obraz
Wśród minimalistów panuje moda na nieposiadanie samochodu. Rower jest rzekomo lepszy, chodzenie pieszo zdrowe, a komunikacja miejska wygodna. Samochód to problemy i wydatki. Minimalista wybierze pociąg i taksówkę... hmm... nie bardzo mi się to wszystko widzi. Nie kupuję tego. Weźmy prosty przykład, a jest nią moja sytuacja rodzinna. Załóżmy, że nie posiadam auta. Podróż do rodziny na Święta bez auta oznaczałaby podjęcie następujących czynności. 1. część rzeczy, które normalnie przewozimy należałoby przesłać kurierem (a owszem, posiadam rzeczy/przedmioty które przewozi się tam i z powrotem) 2. oprócz tego walizki i niezbędny bagaż musiałbym zabrać ze sobą w długą podróż 3. musiałbym poprosić kogoś znajomego lub z rodziny o transport samochodowy na dworzec autobusowy, ew. zamówić TAXI , potem czekać na autobus 4. musiałbym p rzejechać autobusem do miejscowości R. w długiej i męczącej podróży powolnym autobusem po krętych wiejskich drogach , nie sam, z całą rodziną 5. w

Jak dużo można zjeść w czasie Świąt?

Obraz
Wydaje mi się, że można zjeść konia z kopytami, wypić całe jezioro i kupić całego TIRa prezentów . Tylko po co? Ostatnio na głównym blogu pisałem o Świątecznych postanowieniach, przypomnę jedno z nich. W czasie Świąt nie będę żarł, będę jadł. Umiarkowanie a nawet skromnie, rodzina nie skusi mnie na słodkości, ciasta, tony przekąsek - nie będzie żadnego "ale tylko spróbuj". Będę stanowczy (już jestem). Nie zjem więcej niż normalnie, na co dzień. Jak na razie trzymam się tego postanowienia, starając się nie przesadzać, a nawet jeść mniej niż zwykle. Rodzina jest ustawiona, wiedzą, że tak postanowiłem i próby wciskania mi jedzenia siłą jak tuczonej gęsi nie odbieram jako uprzejmości, a wprost przeciwnie. Myślę, że w większości moje podejście do jedzenia jest zaakceptowane. Rodzina wie, że może zaproponować mi sałatki warzywne, kaszę gryczaną czy jęczmienną i finał. Ciasta nie tknę, poza kilkoma wiśniami w czekoladzie słodkości nie jem. I czuję się

Prezenty na Święta - problem minimalisty.

Obraz
Prezenty dla takich osób jak ja to nie jest atut Świąt, jest to niestety udręka. Robić zakupy w sposób umiarkowany i rozsądny lubię, co wiedzą wszyscy czytelnicy, nurkować w rozgorączkowanym przepychającym się tłumie w centrach handlowych nienawidzę. Nie lubię przepychać się przez podekscytowany tłum w otoczeniu upstrzonym do granic przyzwoitości mikołajami i choinkami zalanym głośnym rzępoleniem pseudo-kolędowym (najczęściej trzeciego sorta, słabymi a nawet agresywnymi wykonaniami anglojęzycznymi, uff głowa pęka). I weź tu skup się na kupieniu czegoś sensownego, co jeszcze się akurat spodoba obdarowanemu. To kupowanie na siłę, bo trzeba i wypada, a nie przyjemność. Święta zostały skomercjalizowane do granic przyzwoitości, a z drugiej strony wszyscy już mają wszystko. Dosłownie i w przenośni. W mojej szeroko pojętej rodzinie naprawdę kupienie wszystkim prezentów, które by im odpowiadały było wielka zagadką logiczno-logistyczna. Nie raz miałem tego dość. Może jednak ktoś z