Minimalizm i ekologia.
Henrykowi Minimaliście obiecałem jakiś czas temu post o „systemie“ i odniesienie się do kilku popularnych na minimalistycznych blogach tematów. Słowa te nie będą jednak zbyt optymistyczne, czy motywujące dla minimalistów. Będą one krytyczne dla pewnych minimalistycznych sloganów i mody, ale nie wobec minimalizmu samego w sobie.
Transport masowy - kolej
W ostatnim poście wykazałem, że masowy transport kolejowy nie jest ekologiczny, a przynajmniej nie bardziej ekologiczny niż używane samochodów. Dziś dodam także, że transport kolejowy nie jest aż tak bezpieczny jak się wydaje, zarówno pod kątem wypadkowości, jak i pod kątem bezpieczeństwa osobistego - napadów, kradzieży, wymuszeń. Zetknąłem się z tym w swoim otoczeniu.
Samochód może być całkiem „ekologiczny“
W ostatnim poście wykazałem także, że podróż koleją w moim przypadku nie byłaby w żadnym stopniu minimalistyczna - o wiele prostsze, bardziej oszczędne i ekologiczne jest poruszanie się i przewożenie bagażu samochodem z bardzo ekonomicznym i wydajnym silnikiem.
Brak samochodu to czyste powietrze? Elektryczny samochód i transport miejski.
Niestety nie. Mówienie że oparty na elektryczności transport - komunikacja miejska - czy samochód z silnikiem elektrycznym zapewnia czyste powietrze to nieporozumienie. Aby uzyskać elektryczność w elektrowni węglowej musi być spalony węgiel. Filtry i ograniczenia zanieczyszczeń przemysłowych są faktem, jednak prawdą jest że elektryczny tramwaj truje - nie truje Warszawiaka co prawda, ale truje na przykład Ślązaka. Zanieczyszczenie powietrza jest, tyle że nie widząc go w okolicy tramwaju czy pociągu łatwo twierdzić o czystości tych środków transportu.
Energia odnawialna to na razie margines marginesu. Niestety.
Rower?
Poruszanie się rowerem jest zdecydowanie zdrowe i w pewnym sensie ekologiczne. Ale... jest dużo „ale“. Nasza strefa klimatyczna skutecznie eliminuje używanie roweru jako poważnego i masowego środka transportu przez dużą część roku. Ja osobiście kiedyś jeździłem rowerem w zimie, ale... prawdą jest że bardzo chciałem, nie było to jednak szczytem wygody i funkcjonalności.
Rower jest także w pewnym aspekcie zależy od ropy i paliw kopalnych. Opony roweru to produkt ropopochodny, to samo plastiki, lakiery. Ścieżka rowerowa to na ogół asfalt - czyli przetworzona ropa naftowa. Tekstylia i oporządzenie roweru to produkty ropopochodne. Rower na ogół został przywieziony z Chin statkiem napędzanym ropą, a jeśli nie cały rower, to większość jego komponentów.
Podsumowując. Nie widzę tu prostych rozwiązań i prostych odpowiedzi na skomplikowane kwestie. „System“ jest bardziej skomplikowany niż się nam wydaje a łańcuch współzależności dość mocno spleciony i nie da się według mnie mówić prostymi hasłami w stylu: komunikacja zbiorowa jest ekologiczna, samochód jest niefajny czy elektryczny transport to czyste powietrze.
Nie da się i tyle.