Jak dużo można zjeść w czasie Świąt?

Wydaje mi się, że można zjeść konia z kopytami, wypić całe jezioro i kupić całego TIRa prezentów. Tylko po co?


Ostatnio na głównym blogu pisałem o Świątecznych postanowieniach, przypomnę jedno z nich.

W czasie Świąt nie będę żarł, będę jadł. Umiarkowanie a nawet skromnie, rodzina nie skusi mnie na słodkości, ciasta, tony przekąsek - nie będzie żadnego "ale tylko spróbuj". Będę stanowczy (już jestem). Nie zjem więcej niż normalnie, na co dzień.

Jak na razie trzymam się tego postanowienia, starając się nie przesadzać, a nawet jeść mniej niż zwykle. Rodzina jest ustawiona, wiedzą, że tak postanowiłem i próby wciskania mi jedzenia siłą jak tuczonej gęsi nie odbieram jako uprzejmości, a wprost przeciwnie. Myślę, że w większości moje podejście do jedzenia jest zaakceptowane.

Rodzina wie, że może zaproponować mi sałatki warzywne, kaszę gryczaną czy jęczmienną i finał. Ciasta nie tknę, poza kilkoma wiśniami w czekoladzie słodkości nie jem.

I czuję się z tym lepiej - psychicznie i fizycznie. Czuję się lżej i mam więcej energii, niż leżąc z brzuchem napchanym jak śnięta ryba.

Pozdrawiam i Wesołych Świąt!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Spotkania klasowe po latach - dlaczego wszyscy pieprzą, że to nie ma sensu?

Dorodango

Życie analogowe czy cyfrowe?