Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2015

Prosta roleta zamiast żaluzji

Obraz
Na jednym z okien od niepamiętnych czasów miałem żaluzję. Człowiek się przyzwyczaja, nie zwraca uwagi na takie drobnostki, a jednak. Żaluzja się już nie raz zacinała a na jej elementach bez przerwy zbierał się kurz. Czyszczenie było kłopotliwe. Słowem, wiele zachodu za może i ładną, ale zupełnie niefunkcjonalną rzecz. Kiedyś zamontowałem tą żaluzję z jednego powodu. Przy tym oknie miałem biurko i można było tak ustawić żaluzję, że "zgarniała" maksymalną ilość dziennego światła, do tego mogłem włączyć lampkę i wciąż zachować dyskrecję ( nie byłem widoczny z zewnątrz, a jakoś niespecjalnie lubię pracować i widzieć ciekawskich przechodni zaglądających w moje okno ). Biurko już jednak tu nie stoi... Prosta roleta zamiast żaluzji koszt ca. 80 zł i ok 30 minut pracy. Żaluzja, nawet ustawiona optymalnie zabierała dużo światła z i tak ciemnego pomieszczenia, a w ten sposób mam teraz znacznie więcej dziennego światła, którego zwykle tak nam brakuje w okresie jesie

4 sposoby na picie whisky

Obraz
Kosztowanie różnego rodzaju napojów alkoholowych powinno sprawiać nam przyjemność i pozwalać rozkoszować się wyjątkowym smakiem oraz aromatem trunków. Jest to szczególnie istotne w przypadku whisky. Eliksir młodości Tradycje picia tego alkoholu sięgają VII wieku, kiedy to Irlandcy mnisi pędzili tak zwaną Aqua Vitae, czyli wodę życia. Trunek ten pełnił funkcję środka leczniczego, którego spożywanie miało zapewnić długowieczność oraz zwalczać nieco bardziej przyziemne dolegliwości, takie jak kolka, biegunka czy też ospa. W wyniku upowszechnienia się wiedzy dotyczącej procesu destylacji alkohol ten zaczęto produkować również i w Szkocji, co doprowadziło do zażartej rywalizacji na Wyspach Brytyjskich o pierwszeństwo odkrycia trunku i prym w jego sprzedaży, nawet pomimo tego, że procedury tworzenia whisky są w tych krajach odmienne. Różnice można zauważyć także w smaku, a nawet innej pisowni - w Irlandii obowiązuje bowiem nazwa "whiskey". Inn

Nie lubię gołębi

Obraz
Nie lubię gołębi, chociaż może powinienem napisać, że nie lubię gołębi w miastach, a konkretnie wszechobecnych gówien, spadających znienacka, z góry, gówien, gówien na parapetach i gzymsach... nie lubię hord tych "latających szczurów" kłębiących się wszędzie, nie lubię trucheł gołębi walających się po podwórku - bo są tak upasione już, że nie mają siły uciec przed kotem... Winne oczywiście nie są same ptaki, ale babcie gołębiary i przeróżni menele nurkujący w śmietnikach, dokarmiający te ptaki ponad wszelką przyzwoitość wygrzebanymi ze śmietników resztkami chleba. Jaka jest motywacja tych ludzi? Z pewnością osoby starsze, wychowane jeszcze za PRLu czy na wsi nie znoszą. kiedy chleb się marnuje, zatem lepiej rzucić ptakom (w dzieciństwie to były kury na podwórku) niż pozwolić zgnić... ...tak czy inaczej winna jest cywilizacja nadmiaru - cywilizacja rozbuchanej konsumpcji która mówi - kup więcej, jedz więcej, a jak nie dasz rady zjeść, to i tak kup więcej i co najw

Anna sugeruje, że jestem fanatykiem minimalizmu? Cóż.. to jest prawda...

Obraz
Do napisania tej notki zainspirował mnie komentarz na grupie minimalistów na FB. Anna  ...j uż dawno nauczyłam się, żeby nie czytać postów Remigusza i ignorować to co pisze, bo on wydaje się być jakiś taki... fanatyczny? (...)   Cóż, to jest prawda, taki jest fakt. Jestem fanatyczny jeśli chodzi o minimalizm! W czym zasadzają się moje fanatyczne poglądy? Lecimy w 3 punktach. Punkt 1. Uważam, że minimalistą możesz być nawet jeśli nie posiadasz markowej, minimalistycznej elektroniki modnej w "środowisku". a) Nie musisz naśladować Kolegów i Koleżanek "minimalistów", którzy na raty kupują markowy telefon z jedynym słusznym logo na obudowie... ja mam stary, wysłużony telefon, gdzie bateria trzyma mi nawet 7 dni... i żyję. b) lanserski "minimalistyczny" laptop z tymże samym logo za kilka tysięcy zł jest niepotrzebny do bycia prawdziwym minimalistą... kup sobie używany, zadbany laptop poniżej 1000 zł, postaw jakiś minimalistyczny, estetyczny

Rozwój osobisty, motywacja, szkolenia... a może idiotyzm?

Obraz
Nieustanny "rozwój osobisty", motywacja, różne dziwne szkolenia... uważam, że to może w końcu przerodzić się w uzależnienie psychiczne, chorobę i obsesję. Na słabsze, bardziej wpływowe osoby pewne działania mogą mieć działanie destrukcyjne, a pewne grupy "rozwoju" osobistego mogą zamienić się w grupy "rozboju" osobistego... ...po prostu w sektę... Jako minimalista prowadzę dość niszowy blog motywacyjny... jego adres internetowy to: http://zarabianiepieniedzy.eu/ ...staram się jednak zachować dużą dozę sceptycyzmu i dystansu do rzeczywistości w przekazywanych tam treściach. Z resztą już mnie znacie - sceptycyzm, dystans i wielopłaszczyznowe podejście to mój znak firmowy. Czy różni guru rozwoju osobistego wiedzą co to znaczy wielopłaszczyznowe podejście do zagadnienia? Najwyraźniej nie. Na załączonym filmie: rozwój osobisty i ćwiczenie pewności siebie w czasie zajęć jednego z kół studenckich na "elytarnej" SGH w Warszawie.  

Nie podoba mi się mieszanie polityki do minimalizmu...

Obraz
Kiedy kilka dni temu zobaczyłem na grupie "minimalizm" link do peanu na cześć lewicowych działaczy od Zandberga lekko się zdziwiłem, ale cóż... może moderator przegapił to, bo nie ma czasu pilnować grupy... cóż, nie wiem. Wyraziłem jednak swoją negatywną opinię na temat tego typu materiałów na grupie - mam nadzieję, że Wy także podzielacie niechęć do mieszania polityki do minimalizmu. Dziś spadłem jednak z krzesła. Na agregatorze blogów minimalistycznych pojawił się artykuł "znanego minimalisty" na blogu kojarzonym jako minimalistyczny... Co to ma być? Gościu (myślałem dotąd, że sympatyczny) robi lewicowy coming out w gronie minimalistów?  Odpowiedziałem, między innymi: (...) na moim blogu o minimalizmie unikam jak ognia tematów politycznych – to ma być bowiem miejsce przyjazne – bez agresji cechowanej politycznie, religijnie. (...) Jeszcze raz – to twój blog – robisz na nim co chcesz, ale to blog kojarzony przez wiele osób jako minimalistyczny

Zwolnij tempo życia...

Obraz
"Zwolnij tempo życia" - ten, czy w podobnym stylu tytuł wieńczył artykulik w jakiejś prasie kobiecej, który wpadł mi w ręce. Autorka ubolewała jak to szybko żyjemy, jakie to szalone tempo ma świat naokoło, ile tracimy przez to, że uczestniczymy w wyścigu szczurów...  Następnie autorka podsumowuje i proponuje remedium. Usiądź na chwilę gdzieś i wypij kawę, pijąc delektuj się i miej chwilę zadumy. Jeśli gdzieś pędzisz to usiądź chwilę na ławce, weź oddech i odpocznij.... Na tym lista porad się niestety kończy, choć boję się, co by było, gdyby ta lista została przedłużona... wejdź do toalety z dobrą książką.... ? Bzdura! - Jak... kurczę pieczone... może zwolnić tempo życia mój znajomy spędzający 2-4h dziennie na dojazdach do pracy (w nerwach, w korkach, wiecznie na styk)... - Jak może zwolnić tempo koleżanka, która robi podstawowy etat, ale po godzinach zaraz leci do następnej pracy (dorywczej), dzielna kobieta w biegu zdąży jeszcze zrobić zakupy i ugotować