Smartfon


Witam Was po długiej nieobecności na blogu. Nie było mnie tutaj z powodów prywatnych, nie związanych w ogóle z blogowaniem, czy podejmowaną przeze mnie tematyką. Wciąż cierpię w związku z różnymi sprawami na permanentny brak czasu, stąd wpisów jest tyle ile jest, choć często zaglądam na grupę FB...

Wiele rzeczy się u mnie zmieniło, ale chcę się odnieść do jednej w szczególności…. To smartfon.

Praktycznie do wiosny zeszłego roku nie posiadałem telefonu w rozumieniu „współczesnym”. Wcześniej przez długie lata był to tradycyjny telefon (babciofon) z relatywnie dobrym aparatem, potem wzięty od rodziny dość wiekowy smartfon, którego jedyną funkcją poza dzwonieniem było robienie zdjęć (także bez żadnego dostępu do internetu, czy WiFi, nie posiadam w domu sieci WiFi, tylko modem LTE).

Długo się broniłem przed smartfonem z prostej przyczyny. Mam w firmie i w domu praktycznie cały czas włączone komputery a tam wszystko: YT, mail, FB, TT, czaty… wychodząc z domu raczej potrzebowałem się oderwać od internetu, niż brać go ze sobą. Nie widziałem potrzeby być 100% czasu online. Widziałem także niejednoznaczne „efekty” jakie to przynosi obserwując ludzi naokoło…

Jakie efekty? Z punktu widzenia osoby konsekwentnie trzymającej się z dala od smartfona oraz internetu poza pracą/domem przypominało to jakąś formę chorobliwego uzależnienia. Np. czekałem na dziecko po treningu i na kilkunastu czekających rodziców tylko ja i ewentualnie jakaś inna osoba bez smartfona porozmawialiśmy jak ludzie, reszta siedziała obok siebie, ale bez interakcji, jak jakieś mumie, każdy wpatrywał się jedynie w świecący ekranik smartfona.

...jednakże minęło kilka miesięcy, dużo rzeczy się po drodze w moim życiu zmieniło, i w końcu…

...sam dołączyłem do grupy smartfonowych zombie, którym się kiedyś dziwiłem.

(Zdjęcie zrobione telefonem, podczas wycieczki...)

To było jak z tą „gotowaną żabą”, uzależnienie postępowało powoli, aż w końcu ktoś znajomy mi uświadomił, że funkcjonuję teraz podobnie.

Czy to dobrze, czy to źle. To jest bardzo głęboka kwestia, z mojego punktu widzenia kiedyś – źle, z punktu widzenia pewnej wygody w dostępnie do wygodnych, nowoczesnych rozwiązań – dobrze, z punktu widzenia zbytniego uzależnienia się technicznego od jednego, dość wrażliwego na uszkodzenia urządzonka – źle...

Powiedzmy, że przez ostatnie miesiące miałem sprawy, przy których zastanawianie się, co jest bardziej zgodne z lubianym przeze mnie stylem życia, a co nie, było dość nieistotne. Jednak teraz „budzę się” w nieco innej rzeczywistości i na nowo oceniam różne rzeczy…

W przypadku smartfona jednak, ocena ta będzie wciąż częściowo krytyczna i na pewno na nowo przemyślę obecność tego urządzonka w moim życiu… czy oby na pewno jest absolutnie niezbędna.

Może wystarczy mi jednak dobry klasyczny babciofon, tylko z aparatem oraz innowacją, która mi się jednak przydaje na wyjazdach, wbudowanym hotspotem i modemem LTE (np. coś w stylu CAT B35)… zobaczymy...

Tyle o telefonach na dziś (napisane w związku z wpisami Kolegów na grupie FB).

Pozdrawiam!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Spotkania klasowe po latach - dlaczego wszyscy pieprzą, że to nie ma sensu?

Dorodango

Życie analogowe czy cyfrowe?