Minimalista i samochód?
Skoro staram się bawić w kategoryzowanie niektórych przedmiotów i ich funkcji zadajmy sobie pytanie: Czy samochód jest czymś minimalistycznym? Chyba większość osób podświadomie czuje, że niekoniecznie.
- samochód to spory wydatek, rzecz, która szybko traci na wartości,
- samochód to konieczność opłat za ubezpieczenia,
- paliwo kosztuje, miejsce parkingowe kosztuje,
- kilka razy w roku muszę tracić czas by pojawiać się w warsztatach, klima, wymiana opon, eksploatacja - to kosztuje i zabiera czas
- samochód to częste zmartwienie o samą możliwość zaparkowania, nawet w mniejszym mieście to coraz częściej problem
- samochód hałasuje, kopci, smrodzi
Mimo wszystko, jako osoba zainteresowana minimalizmem jako filozofią posiadam ten nieminimalistyczny przedmiot i w fakcie posiadania go nie widzę nic zdrożnego. W małym mieście samochód to po prostu konieczność. Gdybym mieszkał w centrum np. Wrocławia inaczej rozpatrywałbym tę kwestię, postawiłbym na rower i dostępny transport publiczny, transport międzymiastowy.
Na prowincji jednak jest jak na wsi - masz samochód - masz swobodę ruchu - nie masz auta - siedzisz "w chałupie", chyba, że ktoś cię łaskawie podwiezie. W moim mieście nie ma połączeń kolejowych, jest problem z autobusami, komunikacja miejska jest, ale w niektórych godzinach jest nieużywalna.
Wracając do faktu posiadania przeze mnie "nieminimalistycznego" auta. Gdzie jest powiedziane, że minimalista musi posiadać wszystko w 100% minimalistyczne? Czy minimalista musi za wszelką cenę dążyć do 100% minimalistycznego ideału, a jeśli tak kto wyznacza ten ideał?
Przechodząc do meritum - mój samochód minimalistyczny nie jest i nie będzie - nie złoszczę się jednak, kiedy ktoś wskazuje na ten oczywisty fakt To po prostu jakaś tam konieczność, o której staram się jak najmniej myśleć.