Obecne Święta były dla mne dość "minimalistyczne" ;-)

Sukces. To mogę powiedzieć. Obiecałem sobie coś przed Świętami. Co mianowicie? 

Nie przeżerać się do poziomu brzucha pełnego jak balon, kiedy nie można się już ruszyć. Ograniczyć ciasta i słodycze. Ograniczyć alkohol, na który w Święta jest przecież "optymalny" okres.


Nie. Nie zakładałem żadnego ascetyzmu, po prostu raczej nie przekraczanie pewnych naturalnych barier, co robią nagminnie Polacy. Można powiedzieć, że dobrze sobie pojadłem, dużo pysznego jedzenia, z tym, że ze słowem STOP w pewnej chwili.

Właśnie odpuściłem dokończenie obiadu (jedzenie odgrzeje i dokończę na kolację), ponieważ czułem się już całkiem pełen i trudno, nawet jak ktoś krzywo popatrzy, że "nie dojadam" i pół zostawiłem, to jest przecież mój organizm i moje zdrowie.

Konsekwentnie odmawiam większości ciast i słodyczy. Nie na 100%, ale powiedzmy na 95%. Moje całe kilka dni Świąt to zaledwie mały kawałek sernika i kilka czekoladek. Cały wypity alkohol to dwie małe lampki wina (i do tego prosiłem nalewać pół lampki, nie całą). Wystarczy dla towarzystwa.

Jak się czuję? Dobrze, o wiele lepiej, niż dawno temu, kiedy wciągałem wszystko jak odkurzacz (bo dobre). Czuję się lżej.

Jak było u ciebie? Napisz!

Jeśli sobie pofolgowałeś/aś, to przed nami Sylwester oraz za chwilę długi weekend 3 Króli. Kolejne spotkania, posiedzenia, alkohol i jedzenie. Jeszcze jest czas by wyhamować. Powiedzieć STOP i nie robić ze swojego żołądka odkurzacza z turboszczotką.

Trochę bardziej minimalistycznie - trochę bardziej aktywnie i przyjemnie.

Pozdrawiam!

P.S. A jeśli już masz wyrzuty sumienia - to zapraszam na wpis Kolegi:

Jak zimą zadbać o sylwetkę i pozbyć się kilku kg tłuszczu?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Spotkania klasowe po latach - dlaczego wszyscy pieprzą, że to nie ma sensu?

Dorodango

Życie analogowe czy cyfrowe?