Reklama bez skrępowania, czyli kolejna myśl o reklamach na blogach minimalistów.
Dzisiaj na "Drodze do Prostego Życia" odczytałem ciekawy komentarz Doroty, komentarz jest ciekawy, ale z jednej strony mnie trochę niepokoi i zachęca do polemiki.
Droga do Prostego Życia jest blogiem, na którym zdecydowałem się publikować gościnnie. W moim panelu czytelniczym - lewy dolny panel - znajdziecie ten blog podlinkowany na stałe w blogrollu, jak i w linkach po prawej.
Co koleżanka pisze o reklamie?
"...mnie ona i założę się, że wielu ludziom kojarzy się przede wszystkim z kłamstwem, manipulacją, chęcią zysku mimo wszystko. Z rzetelną informacją reklama ma niezwykle rzadko do czynienia..."
No właśnie ja to postrzegam jako wynaturzenie reklamy i dlatego chcę ją ucywilizować w jakiś sposób :)
...natomiast rozróżnianie osobistego polecenia od informacji reklamowej-zachęty to także coś, czego po roku 1989 większość z nas już się nauczyła... to nas otacza, nawet jeśli wyprowadzimy się w dzicz a'la Bieszczady, to wychylając nos z lasu i zaglądając do wiejskiego sklepiku po niezbędne zapasy, a nawet i po drodze natkniemy się na reklamy, szyldy, standy... to normalne
"...że reklama to korzyść dla właściciela bloga i reklamodawcy. I tyle..."
Owszem, reklama na blogu to miedzy innymi korzyść dla autora - i tak właśnie ma być - oglądanie reklam, używanie ich/klikanie - zwłaszcza jeśli informacja podana w reklamie Cię zaciekawiła to de facto forma podziękowania autorowi za czas i wysiłek poświęcony w przygotowanie bloga...
...jeśli raz na kilka, kilkanaście miesięcy przyjdzie przelew z systemu reklamowego - to w polskich warunkach jest to suma na nawet kilka naprawdę porządnych zakupów codziennych...
...albo dokupienie jakiś zużytych akcesoriów do komputera na którym autor pracuje i one w naturalny sposób się zużywają (dobra klawiatura, mysz, pendrive, akcesoria foto) - to są pieniądze, których na blogowanie Autor nie musi w wielu przypadkach brać z budżetu rodzinnego.
Tak się to powszechnie przyjmuje w świecie cywilizowanym.
Natomiast chciałbym się z Tobą droga Doroto podzielić gorzkim spostrzeżeniem. Na moim głównym blogu tematycznym, poświęconym oszczędzaniu, przez około 500 tysięcy odsłon miałem widoczny przycisk PayPal oraz nr. konta. Wesprzyj autora, prześlij nawet drobne kwoty, zostaną one wykorzystane na rozwój bloga, itp...
Jak myślisz? Jaka była suma wpłat i dotacji, mimo wielu komentarzy, poleceń, pozytywów, itp. ZERO zł ZERO groszy.
"Moment, w którym na tym blogu pojawiły się reklamy, zniosłam źle, choć jakoś zaakceptowałam. Z wielką ulgą i rozluźnieniem przyjęłam wycofanie się właściciela bloga z zamieszczania reklam."
I to mnie trochę niepokoi, bo zupełnie nie warto podchodzić aż w taki sposób do reklam i decyzji autorów blogów - tak jakby było to coś bardzo ważnego, osobistego, niemal kluczowego dla całości bloga.
A nie jest.
Droga Koleżanko, ja w tej chwili pracuję na laptopie. Pod ekranem na ramce mam logo firmowe tego sprzętu - to także jest reklama. Czy ja biorę taśmę i papier i czy zaklejam tę reklamę bijącą mnie po oczach... toż to normalnie "captive audience", jak to zwą marketingowcy...
...ale argument... no nie ...po prostu nie ma co przesadzać.
Natomiast mimo mojej polemiki w dalszym ciągu jestem zdecydowany opublikować post, jak reklam z internetu się pozbyć niemal zupełnie przez odpowiednią konfigurację komputera. (Jeśli niecierpliwisz się i już chcesz z tym postem, w wersji roboczej się zapoznać - wyślę Ci go na e-mail).
Zamiast w jakiś szczególny sposób podchodzić do decyzji tego, czy owego autora co do reklam - można zrobić na swoim komputerze KLIK... KLIK... KLIK... i reklam nie ma... raz na zawsze.
Droga do Prostego Życia jest blogiem, na którym zdecydowałem się publikować gościnnie. W moim panelu czytelniczym - lewy dolny panel - znajdziecie ten blog podlinkowany na stałe w blogrollu, jak i w linkach po prawej.
Co koleżanka pisze o reklamie?
"...mnie ona i założę się, że wielu ludziom kojarzy się przede wszystkim z kłamstwem, manipulacją, chęcią zysku mimo wszystko. Z rzetelną informacją reklama ma niezwykle rzadko do czynienia..."
No właśnie ja to postrzegam jako wynaturzenie reklamy i dlatego chcę ją ucywilizować w jakiś sposób :)
...natomiast rozróżnianie osobistego polecenia od informacji reklamowej-zachęty to także coś, czego po roku 1989 większość z nas już się nauczyła... to nas otacza, nawet jeśli wyprowadzimy się w dzicz a'la Bieszczady, to wychylając nos z lasu i zaglądając do wiejskiego sklepiku po niezbędne zapasy, a nawet i po drodze natkniemy się na reklamy, szyldy, standy... to normalne
"...że reklama to korzyść dla właściciela bloga i reklamodawcy. I tyle..."
Owszem, reklama na blogu to miedzy innymi korzyść dla autora - i tak właśnie ma być - oglądanie reklam, używanie ich/klikanie - zwłaszcza jeśli informacja podana w reklamie Cię zaciekawiła to de facto forma podziękowania autorowi za czas i wysiłek poświęcony w przygotowanie bloga...
...jeśli raz na kilka, kilkanaście miesięcy przyjdzie przelew z systemu reklamowego - to w polskich warunkach jest to suma na nawet kilka naprawdę porządnych zakupów codziennych...
...albo dokupienie jakiś zużytych akcesoriów do komputera na którym autor pracuje i one w naturalny sposób się zużywają (dobra klawiatura, mysz, pendrive, akcesoria foto) - to są pieniądze, których na blogowanie Autor nie musi w wielu przypadkach brać z budżetu rodzinnego.
Tak się to powszechnie przyjmuje w świecie cywilizowanym.
Cywilizacja Europejska?
Licencja Creative Commons
Natomiast chciałbym się z Tobą droga Doroto podzielić gorzkim spostrzeżeniem. Na moim głównym blogu tematycznym, poświęconym oszczędzaniu, przez około 500 tysięcy odsłon miałem widoczny przycisk PayPal oraz nr. konta. Wesprzyj autora, prześlij nawet drobne kwoty, zostaną one wykorzystane na rozwój bloga, itp...
Jak myślisz? Jaka była suma wpłat i dotacji, mimo wielu komentarzy, poleceń, pozytywów, itp. ZERO zł ZERO groszy.
"Moment, w którym na tym blogu pojawiły się reklamy, zniosłam źle, choć jakoś zaakceptowałam. Z wielką ulgą i rozluźnieniem przyjęłam wycofanie się właściciela bloga z zamieszczania reklam."
I to mnie trochę niepokoi, bo zupełnie nie warto podchodzić aż w taki sposób do reklam i decyzji autorów blogów - tak jakby było to coś bardzo ważnego, osobistego, niemal kluczowego dla całości bloga.
A nie jest.
Droga Koleżanko, ja w tej chwili pracuję na laptopie. Pod ekranem na ramce mam logo firmowe tego sprzętu - to także jest reklama. Czy ja biorę taśmę i papier i czy zaklejam tę reklamę bijącą mnie po oczach... toż to normalnie "captive audience", jak to zwą marketingowcy...
...ale argument... no nie ...po prostu nie ma co przesadzać.
Natomiast mimo mojej polemiki w dalszym ciągu jestem zdecydowany opublikować post, jak reklam z internetu się pozbyć niemal zupełnie przez odpowiednią konfigurację komputera. (Jeśli niecierpliwisz się i już chcesz z tym postem, w wersji roboczej się zapoznać - wyślę Ci go na e-mail).
Zamiast w jakiś szczególny sposób podchodzić do decyzji tego, czy owego autora co do reklam - można zrobić na swoim komputerze KLIK... KLIK... KLIK... i reklam nie ma... raz na zawsze.
Komentarze
Prześlij komentarz
UWAGA! Wszelkie komentarze wyglądające na reklamę oraz zawierające linki komercyjne zostaną skasowane!