Minimalista-ekolog i rower.
Dziś mam ochotę na napisać co nieco o rowerze. Rower jest fajnym, rewelacyjnym wręcz środkiem transportu, którego jestem gorącym zwolennikiem, oczywiście w dyskusjach o motoryzacji uczciwie prezentuje słabe strony komunikacji rowerowej - zwłaszcza przy pogodzie którą mamy na zewnątrz.
Przez lata byłem działaczem ekologicznym i rowerowym - nie jednym z tych szaleńców - eko-anarchistów organizujących "masy krytyczne", uprzykrzających życie kierowcom i de facto bardzo szkodzącym zwykłym rowerzystom, ale członkiem organizacji rowerowej poważnej - nastawionej na współpracę z samorządami, lobbying, działanie na rzecz rozbudowy ścieżek oraz infrastruktury rowerowej. To było fajnie, konstruktywne działanie i w wielu miejscach w Polsce takie grupy zrobiły bardzo wiele dla rowerzystów i lokalnych społeczności.
Więc kiedy następnym razem przejedziecie gdzieś nową, ładną i zadbaną ścieżką rowerową, pomyślcie o działaczach ekologicznych - takich jak ja (szeregowy i skromny aktywista), chociażby, którzy lata temu walczyli o te ścieżki.
Tego nie wywalczyli eko-anarchiści blokujący ronda i skrzyżowania w wielkich miastach, czy przebijający opony terenówek (bo za dużo CO2 wydalają), lub wygłaszający gniewne mowy gdzieś na squacie.
To wywalczyli ludzie rozmawiający z władzą, samorządem, radami osiedli, współpracujący z organizacjami UE, lobbujący, mozolnie zbierający podpisy, wytyczającymi szlaki turystyczne.
Taka prawda, Wygrały mrówki, a nie koniki polne.
Przez lata byłem działaczem ekologicznym i rowerowym - nie jednym z tych szaleńców - eko-anarchistów organizujących "masy krytyczne", uprzykrzających życie kierowcom i de facto bardzo szkodzącym zwykłym rowerzystom, ale członkiem organizacji rowerowej poważnej - nastawionej na współpracę z samorządami, lobbying, działanie na rzecz rozbudowy ścieżek oraz infrastruktury rowerowej. To było fajnie, konstruktywne działanie i w wielu miejscach w Polsce takie grupy zrobiły bardzo wiele dla rowerzystów i lokalnych społeczności.
Więc kiedy następnym razem przejedziecie gdzieś nową, ładną i zadbaną ścieżką rowerową, pomyślcie o działaczach ekologicznych - takich jak ja (szeregowy i skromny aktywista), chociażby, którzy lata temu walczyli o te ścieżki.
Tego nie wywalczyli eko-anarchiści blokujący ronda i skrzyżowania w wielkich miastach, czy przebijający opony terenówek (bo za dużo CO2 wydalają), lub wygłaszający gniewne mowy gdzieś na squacie.
To wywalczyli ludzie rozmawiający z władzą, samorządem, radami osiedli, współpracujący z organizacjami UE, lobbujący, mozolnie zbierający podpisy, wytyczającymi szlaki turystyczne.
Taka prawda, Wygrały mrówki, a nie koniki polne.
Komentarze
Prześlij komentarz
UWAGA! Wszelkie komentarze wyglądające na reklamę oraz zawierające linki komercyjne zostaną skasowane!