Poczucie winy z powodu posiadanego telefonu

Niedawno kupowałem smartfona, jak wiecie jestem zagorzałym zwolennikiem klasycznych rozwiązań, czyli prostych, topornych telefonów używanych do dzwonienia, gdzie nie muszę się przez co najmniej parę dni martwić o stan baterii i wciąż jako głównego aparatu używam klasycznego telefonu.

Po co mi więc smartfon? Raczej w roli mikro-tabletu niż głównego aparatu, ponieważ bieg moich ostatnich spraw nieco wymusił bycie on-line. Do tego jakiś sensowny pakiet internetowy by wydawać jak najmniej i jazda w miasto.

Ponieważ wcześniej nie tyle nie używałem smarftona, co otrzymane np. przy przedłużeniu umowy tego typu wynalazki, po krótkiej chwili namysłu i bez wgłębiania się w szczegóły, oddawałem rodzinie, powracając do klasycznego telefonu, zacząłem robić sobie sondę w otoczeniu, ale także mniej lub bardziej przypadkowego grona dalszych znajomych, którzy śmigali mi smartfonami przed nosem.

Pytania w stylu... wiesz co... kupuje swój pierwszy smartfon (tu wielkie zdziwienie)... no i...
Czy lepiej się Ci używa 4, 5 cali, a może większy?
Jak długo trzyma Ci bateria?
Czy robisz nim zdjęcia?
itp... itp...

Co zauważyłem w wielu przypadkach u moich rozmówców? Ewidentne poczucie winy z powodu posiadanego telefonu, poczucie jakiegoś wstydu... nie wiem jak to nazwać

Odpowiedzi:

No wiesz, ja mam tylko taki słaby, niemarkowy telefon, bo... cośtam cośtam...
Nieeee... nie mam nic szczególnego, naprawdę słabo...
No ja tylko taki zwykły, skromny telefon mam, ale wiesz...

Tutaj jakieś "umniejszanie" posiadanego aparatu, tłumaczenia się, że on czy ona tylko taki posiada, bo coś tam. Widzę autentycznie, w oczach, że niejednej osobie jest głupio z powodu posiadanego telefonu - w opinii tej osoby zbyt słabego i wstydliwego.

Po  czym delikwent, czy delikwentka wyciąga mi całkiem przyzwoity parametrowo i wcale nie tak zupełnie tani aparat (choć rzeczywiście nie z grupy "premium", po prostu nie z najwyższej półki i nie najmodniejszego producenta).

Im głębiej się nad tą obserwacją zastanawiam, tym jestem bardziej zadziwiony, jak społeczeństwo dało się wpędzić w ambicjonalny wyścig szczurów, w chorobliwy konsumpcjonizm i co gorsza prawie wszyscy uważają, że to jest coś normalnego, a ci, którzy odstają od wzorca podawanego nam w TV, filmach i serialach mają na dodatek autentyczne poczucie bycia gorszym.

Forma współczesnego emocjonalnego niewolnictwa?



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Spotkania klasowe po latach - dlaczego wszyscy pieprzą, że to nie ma sensu?

Dorodango

Życie analogowe czy cyfrowe?