Mail od Romana. Minimalizm z życia wzięty. Przeprowadzka.

Wczoraj wieczorem dostałem ciekawy mail od Kol. Romana, którego część publikujemy także tutaj. Niby wszystko jest oczywiste, ale i tak przedstawiona sytuacja dała mi do myślenia.



Jakiś miesiąc temu pomagałem koledze i jego żonie w spakowaniu się i przeprowadzce na drugi koniec Polski...
Wiesz, ja jestem żeglarz, sądziłem, że potrafię spakować ogromną masę rzeczy na bardzo ograniczonej przestrzeni, ale znajomi przebili mnie i to o kilka długości...

Z kawalerki (32 m2) wyjechały 4(!) niemałe busy zapakowane po dach (czy nie taniej byłoby wziąć TIR-a?), samochód osobowy z przyczepką, a kurierem wysłano 2 palety każda wysoka na 150 cm. I to wszystko były podobno "tylko naprawdę niezbędne rzeczy"(!), bo "śmieci to my wyrzuciliśmy" (!)

No dobra... ich życie, ich wybory...

Najciekawsze nastąpiło kilka dni temu. Dostałem mejla w którym była taka to informacja:
"I wyobraź sobie, że rozpakowaliśmy może 20% kartonów i niczego nam nie brakuje. Tak sobie myślę, co do cholery zrobić z resztą?!"

 Te wszystkie "naprawdę niezbędne rzeczy", które do dziś tkwią w kartonach należałoby chyba oddać biednym - sobie pomyślałem - to byłaby taka swoista "pokuta" za dotychczasowy rozbuchany konsumpcjonizm.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Spotkania klasowe po latach - dlaczego wszyscy pieprzą, że to nie ma sensu?

Dorodango

Życie analogowe czy cyfrowe?