Jak spędzasz niedzielę? Pracować w niedzielę czy nie?

Dla mnie niedziela zawsze jest dniem pracowitym. Oczywiście staram się nie pracować zawodowo, i to by była moja odpowiedź na tytułowe pytanie, jednak staram się robić w tym czasie dużo pożytecznych i konstruktywnych rzeczy.


Tradycyjnie niedziela jest u mnie dniem na minimalistyczne porządki. W domu rodzinnym zbiera się mnóstwo rzeczy, potęguje to fakt, że praktycznie mam 'biuro w domu' i część spraw z pracy zawsze przyniesie się do domu. Po pracowitym tygodniu jest co wyrzucać, gwarantuję wam.

W niedzielę staram się także wziąć za siebie, w aspekcie higieniczmym, aby nie robić czegoś, co opisuję w tym poście...

Nigdy nie pozwalaj sobie na tzw. "dzień świni" - Jesteś przedsiębiorcą? Zawsze dbaj o siebie!!!


...do czegoś takiego jest także potrzebne włączenie myślenia w sobotę wieczorem. W razie spotkania ze znajomymi trzeba być na tyle przytomnym by spauzować z 'imprezowaniem' kiedy trzeba. Nie toleruję niedzielnego zdychania na kacu, z powodu lekkomyslności na sobotniej imprezie, nie pozwalam sobie na to. Życie jest zbyt cenne, aby tak trwonić czas.

No i siłą rzeczy, ktoś kto sam prowadzi działalność gospodarczą bywa w pracy 25h na dobę 8dni w tygodniu. Jak pisałem nie pracuję zarobkowo w niedzielę, ale są rzeczy wspomagające, zamontowanie czegoś, drobne biurowe porządki (do biura od domu mam 3 minuty drogi). W biurze staram się także dążyć do minimalistycznego ładu, choć to nie jest łatwe i czasem wyląduję w nim na chwilę także w niedzielę.

Nie mogę wytrzymać jednak tradycyjnego w małych miasteczkach niedzielnego nieróbstwa, siedzenia przed telewizorem przez pół dnia, czy obżerania się ciastem i zalewaniem kawą, nie lubię tego małomiasteczkowego tabu nie pozwalającego na wykonywanie jakiejkolwiek fizycznej pracy (byle ludzie nie widzieli, bo wstyd).... po prostu jestem aktywny z natury...


A jak ty spędzasz niedzielę? Tradycyjnie, na leniucha-śmierdziucha czy bardziej aktywnie jak ja?


Komentarze

  1. Ja jako wierzący odrzucam wszelką pracę w niedzielę inną niż niezbędna, tak fizyczną, jak i umysłową (czyli np. nakarmić "żywinę" oczywiście tak ale pomalować garaż, zrobić pranie, poprasować, zrobić komuś stronę zdecydowanie nie). I nie ze względu na ludzi, a na Boga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szanuję Twój pogląd, ale dla mnie praca to określone czynności mające na celu zarobek - nie jestem w stanie wytrzymać nic nie robiąc i choćby dziś kupiłem i zamontowałem w domu tablicę magnetyczną na notatki.

      Czy to jest praca? Bardziej zajęcie, hobby a nie praca.

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  3. cenzura... cenzura... chceta reklamy.... płaćta

    No niestety, ale w dzisiejszych czasach trzeba pracować czasem i w niedzielę. Ja mam prostą zasadę: cały zarobek w niedzielę przeznaczam na fundusz inwestycyjny syna. Wszedłem na http://konta********.pl/ i w kilku prostych krokach przekonałem się, że można przy odpowiednim samozaparciu powolutku budować przyszłość dziecka. To też dodatkowa motywacja, bo dla siebie to by się czasami nie chciało...

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem "niewierny", ale nie pracuję w niedzielę ani zawodowo, ani "domowo" jeśli tylko da sie to zrobić w inny dzień tygodnia. Niedziela to czas dla mnie i rodziny.
    Z drugiej jednak strony to sie zastanawiam...
    Też bywam świadkiem marnowania niedzieli na bezmyśne wpatrywanie sie w telewizor, leczenie kaca, kłótnie rodzinne i "weekendowe wychowywanie" dzieci (najlepiej wyzwiskami i paskiem) i wówczas nie wiem...
    Może już bardziej chrześcijańskiemu Bogu podoba się, żeby w takim przypadku zrobić coś pożytecznego wokół domu zamiast zamianiać sie w np. "telewizyjne warzywo"?
    Roman

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja w ładną pogodę, o ile da radę, staram się organizować jakieś rodzinne wycieczki, głównie wiosną jednak - w tym sezonie średnio z moją organizacją

      Usuń
    2. Romanie - temat na dłuuuuuuuugą dyskusję, ale raczej teologiczną czyli offtopową wobec tematu bloga. Ale co do drugiej części Twojej wypowiedzi: lud ów czci mnie wargami, ale ich serca...

      Usuń
    3. Rafaelu, no jakoś nie uważam że sprawa takiego, a nie innego sposobu spędzania niedzieli to temat na długą teologiczną dyskusję... Chyba nie potrzeba Boga by zrozumieć, że "na wszystko jest miejsce pod słońcem" i na pracę i na odpoczynek :)
      Roman

      Usuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. dla mnie każdy dzień wolny od pracy (a pracuję po 11 godzin dziennie - dwa dni pracy jeden wolny ) jest niedzielą, niezalenie jaki to jest faktycznie dzień, więc jestem zmuszona, aby go wykorzystać na wszystkie prace jakie są niezbędne do zrobienia w domu, nawet jak jest to malowanie, pranie, prasowanie. wobec czego nie mogę się oglądać na to, czy jest to nieziela i muszę ten dzień święcić. A każda czynność która przynosi nam korzyści, nie tylko finansowe jest pracą.

    OdpowiedzUsuń
  7. Hmmm... a tak po prawdzie to czym różni się Twoje dajmy na to sobotnie wyjście z kumplami na piwo i w konsekwencji niedzielne, że zacytuje Ciebie: "zamontowanie czegoś, drobne biurowe porządki", od sobotniego zamontowania czegoś i drobnych biurowych porządków i w konsekwencji niedzielnego, że znów zacytuję Ciebie: "siedzenia przed telewizorem przez pół dnia, czy obżerania się ciastem i zalewaniem kawą"? Bo jak dla mnie to poza kolejnościa i miejscem "wypoczywania" zasadniczo niczym... :)))
    Roman

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tym sie rożni, że praktycznie nie wychodze w sobotę z kumplami na piwo, ponieważ w soboty pracuję do 20.00 a zdarza się że dłużej

      jedno wyjście ze znajomymi na ruski rok, bo każdy ma pracę, rodzinę, obowiązki... nie zmienia mojej rutyny

      Usuń
    2. No to wychodzi na to, że niedzielę spędzasz "aktywnie" bo jakby musisz (z wyboru takiego a nie innego stylu życia lub z konieczności)... I to jakby OK (znaczy nic mi do tego, bo to Twoje zycie), ale z notki można wywnioskować, że masz "żal" to tych, którzy nie muszą lub nie potrzebują w niedzielę pracować...
      Chyba nie chciałbym mieć Ciebie za "szefa", bo mam wrażenie (być może się mylę), ze mógłyś oczekiwać, że też będę pracował w sobotę do 20:00 skoro Ty jako szef tak robisz...
      Roman

      Usuń
    3. nie mam żalu, po prostu ja sam, osobiście nie mogę wysiedzieć - nic mi do tego jak spędza czas np. mój pracownik

      zupełnie mam to gdzieś też w jakich godzinach pracuje ktoś dla mnie - jak ktoś chce mieć wolne w poniedziałek, niech sobie robi w sobotę o 20.00 - byle robota była zrobiona

      Usuń
    4. "Nie mogę wytrzymać jednak tradycyjnego w małych miasteczkach niedzielnego nieróbstwa, siedzenia przed telewizorem przez pół dnia, czy obżerania się ciastem i zalewaniem kawą, nie lubię tego małomiasteczkowego tabu nie pozwalającego na wykonywanie jakiejkolwiek fizycznej pracy"

      aaa chodziło ci o te słowa

      no ja rozumiem wydźwięk, tyle że ja naprawdę nie mogę zastosować tych malomiasteczkowych rytuałów do siebie, mimo że w takiej kulturze się wychowałem

      z babciami, cioteczkami, matką użeranie się wieczne, by móc coś z tę niedzielę zrobić, choćby dwa gwodździe w deskę na podwórku wbić!

      nie umiem i tyle

      nic mi nie przeszkadzają cioteczki i teściowe przy kawce i cieście na ploteczkach przez calą niedzielę - ale ja się nie dostosuję i tyle :>

      Usuń
    5. No to się nie dostosowuj :) Przecież cokolwiek zrobisz, zawsze znajdą sie jacyś zachwyceni i jacyś niezadowoleni... Albo jak to mawiał mój dziadek: "jakbys się człowieku nie obrócił, zawsze dupa z tyłu" Tylko, że to co napisałeś odebrać można tak: "skoro ja nie chcę się obcyndalać to i inni nie powinni".
      Roman

      Usuń
    6. i sie nie dostosowuje - i właśnie po to jest ta publicystyka - by inni aktywni zobaczyli mój przykład i to że się można dyskretnie wyłamać :)

      Usuń
    7. Jak to dobrze, że nie jestem ten "aktywny" :))))
      Roman

      Usuń

Prześlij komentarz

UWAGA! Wszelkie komentarze wyglądające na reklamę oraz zawierające linki komercyjne zostaną skasowane!

Popularne posty z tego bloga

Spotkania klasowe po latach - dlaczego wszyscy pieprzą, że to nie ma sensu?

Życie analogowe czy cyfrowe?

Miasto idealne?