Atak reklam, atak akwizytorów i telemarketerów - jak walczyć? Zdecydowanie!

Swojego czasu często pisałem o strategiach radzenia sobie z telemarketerami czy innymi akwizytorami męczącymi człowieka przez telefon.

Mój kolega Rafał uważa na przykład, że należy zlitować się nad studentami pracującymi za marne grosze i na śmieciowych umowach w agencjach i akceptować np. spam reklamowy w komentarzach i czasem coś puścić...

Ja jestem przeciwnego zdania i zarówno w przypadku telemarketerów jak i spamerów wyznaję zasadę - kontratakować, gnębić, kopać w tyłek! Nie dać im chwili wytchnienia!

Nie przemawia do mnie to, iż to biedny student tylko wykonujący polecenia służbowe, efektem tego polecenia jest znęcanie się nad ludźmi, to w aspekcie psychologicznym, a w aspekcie produktywności - zabieranie cennego czasu, energii, zasobów.

Strażnicy w obozach koncentracyjnych także tylko wykonywali rozkazy i są niewinni, nieprawdaż?

Oj, nie - nigdy nie litujcie się nad telemarketerami, akwizytorami czy spamerami!


Ja się nie lituję - walczę z nimi.

Jedną ze strategii, o czym kiedyś wspominałem, jest odwracanie sytuacji. Jeśli telemarketerka próbuje mi np. wcisnąć polisę ubezpieczeniową mówię - dobrze, dobrze... natomiast ja mam dla Pani do zaoferowania usługę X oraz Y i to ja zaczynam agitkę telemarketingową. Osoba atakująca mnie staje się ofiarą.

Czasem jeśli dzwoni akwizytor i nie reaguje na prośby (np. wypisania mojego telefonu z listy) wprost kontratakuję na linii ustawy o ochronie danych (niestety tu nie działa bo tel. operacyjny mam na firmę) a zdarza się, że dogadam coś w stylu - czy masz chłopie jakiś honor i czy nie możesz sobie znaleźć prawdziwej pracy - zamiast dręczyć ludzi? Akwizytorów telefonii Dialog naprzykrzających się mojej starszej matce regularnie opierdzielam. A może dasz mi frajerze telefon do Twojej matki i ja sobie do niej zadzwonię, co?

Tych ludzi trzeba gnębić, męczyć psychicznie, dać do zrozumienia, że absolutnie nie zgadzamy się na ich proceder, na psychomanipulacje i ich oszustwa - ponieważ 99% ofert składanych przez telemarketerów to umowy dla nas niekorzystne, to rodzaj złodziejstwa w białych rękawiczkach. Tych złodziei w sensie psychologicznym należy wycinać w pień.



Ktoś z was powie - weź i po prostu zastrzeż numer gdzie można, zastrzeż przetwarzanie danych i zakaż telemarketerom dzwonienia.

Co? Myślicie, że tego nie robię? Robię - a i tak dzwonią!!!

Czy wiecie, że męczydupy z Orange dali mi spokój jedynie po dwóch artykułach na KZ na temat tej sieci, dodatkowo wykopanych na Wykopie z wielotysięczną oglądalnością.

Wkurzyłem się np. po tym jak telekonsultantka z Orange z entuzjazmem i niemal ekstazą oświadczyła mi, że jako lojalny klient zostałem nagrodzony i wygrałem telefon, super hiper, że to wyjątkowa nagroda za lata w sieci itp. - co prawda tylko opłata manipulacyjna w wysokości kilkudziesięciu złotych i nowa umowa, ale co tam, w końcu wygrana, a darowanemu koniowi... wiecie... ten sam telefon obok w salonie był za 1 zł i na krótszą umowę.
Spamerów blogowych kasuję bez litości, śmieszą mnie starannie dziergane komentarze, których głównym przekazem jest to, że choć prowadzę wspaniałe blogi to w SKOK Wo****n (rekordziści spamu na moich blogach) lokata sięgnęła już pierdyliarda % a przy każdym artykule fachowym, np. o oszczędzaniu wody, mam regularnie wpisy, że armarura firmy Rurex i synowie sp. zoo jest najlepsza.

Z resztą nieważne jak rzeczowe i wnoszące wiele do tematu są komentarze - wywalam je bez sekundy zastanowienia jeśli wysyła je użytkownik z aktywnym linkiem Kosmetyki-Tanio-Warszawa.

Przy wyjątkowo upierdliwych spamerach, jeśli mam czas, krótko piszę do firm z żądaniem zapłaty za reklamę, wiele propozycji tzw. "współpracy" które do mnie trafiają kwituję odpowiedzią: "reklama kosztuje - nie ma nic za darmo".

Tutaj mam już pewną wprawę i robię to tylko pod warunkiem posiadania rezerw czasowych, natomiast generalnie jestem zdecydowanym i zaciętym tępicielem spamerów oraz chętnych do współpracy, która na ogół polega na tym, że zapierdzielanie przy internetowej kampanii jakiejś marki będę mógł sobie wpisać do portfolio.


Nie komentuję tego nawet..... ehhh...

Podsumowując:

Zdecydowanie, bezwzględna walka ze spamerami, telemarketerami, męczydupami, zero litości i pierdzielenia się.

Takiego zdecydowania i konsekwencji życzę Tobie, drogi czytelniku/czytelniczko - nie dawaj się tym pijawkom- to nie są biedni studenci dorabiający do opłaty za stancje - to gestapowcy gotowi poddać cię praniu mózgu dla swojej korzyści.

Komentarze

  1. Chłopie, wyluzuj. Zaakceptuj świat takim jaki jest a poczujesz sie znacznie lepiej. Bedziesz wolny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ok, obiecuję, wyluzuję :)

      pod warunkiem, że zostaniesz moją sekretarką i to Ty będziesz się zajmować telefonami od akwizytorów :)

      Usuń
    2. się rozumie charytatywnie, w ramach sprawienia bym był wolny :>

      Usuń
  2. Nie, nie kupuję tej metody...
    Zwłaszcza, że to jak traktuję owego ,jak to "uroczo" nazwałeś "gestapowca", świadczy jedynie o mnie, a w żadnym stopniu o jego pracy...
    Tak naprawdę nie wiesz kim jest ten drugi człowiek, zapewne trafiasz na "cfaniaczków" i na "biednych studentów".
    Swoją drogą jeśli wolo spytać...
    Do "rozdawaczy" ulotek też odnosisz sie na ulicy w podobny sposób?
    Roman

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a ja nie kupuję tego wytłumaczenia, sorry

      najpierw jest biedny licealista, następnie biedny student, potem biedny absolwent, potem biedny pracownik, przepoczwarza się on w biednego ojca rodziny a w koncu w biednego emeryta...

      ...i te całe grono biedaków, jest takie biedne, i mam się nad nimi litować

      ...no i kupować od nich oferty finansowe w stylu Amber Gold, by oni zgarnęli swoja prowizję, bo oni tacy biedni...


      ...sorki, widziałem co firma ubezpieczeniowa wyprawiała z moim kolegą po śmierci jego Matki, ile to kosztowało pieniedzy i nerwów... a zaczęło sie od tego, że jakiś biedny, jak to piszesz student...po odpowiednim szkoleniu zadzwonił z ofertą...

      nie kupuje tego

      jedyna strategia: ZERO LITOŚCI

      (rozdawacze ulotek nie wtryniają mi się do pracy, do domu, nie przeszkadzają, nie odrywają mnie od zajęć, nie stosują psychomanipulacji, nie oszukują)



      Usuń
  3. Ostro, ale krótko i na temat.

    OdpowiedzUsuń
  4. Napisałem coś długiego i jednak skasowałem...
    Bo ani ja Ciebie nie zrozumiem, ani Ty mnie.
    Mam nadzieję, że obopólnie "na szczęście" :)
    Roman

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Roman!

      o ile się nawzajem nie będziemy obrażać - ty taki, ty owaki, ty Xie, ty Ygreku - oraz nie będziemy używać obraźliwych porównań względem siebie - to wszelka dyskusja ma sens, nawet jeśli będziemy mieli skrajnie różne zdania

      Usuń
    2. A co tak naprawdę, ale tak naprawdę jest problemem?
      To, że dzwonią czy to, że Ciebie to, mowiąc delikatnie, irytuje, że nie masz silenj woli by podziękować za ofertę?
      Chcesz walczyć z "naturą" telemarketera? Przecież to tak jakby mieć pretensje do deszczu, ze pada...
      Oczywiście, mozesz mieć pretensje, ale bedzie to lekko śmieszne :)
      A irytacja, brak silnej woli, aertywności itp itd to jak zapewne dobrze wiesz coś co tkwi w Tobie...
      I nie zmienisz tego "krzycząc" na telemarketera, a raczej umocnisz...
      W efekcie Twoja metoda prowadzi do samonakręcania się ;)
      To ja już wolę swoją moetodę, grzecznie mówię "nie" i zapominam...
      Roman

      Usuń
    3. Roman, z uwagi na specyfikę mojej pracy nie mogę spławić rozmówcy, do chwili kiedy nie dowiem się o co mu chodzi - a czasem zaczyna się to tak oględnie, że nie wiadomo, czy ktoś jest zainteresowany ofertą mojej firmy, czy chce coś mi sprzedać.

      Jest także wiele rozmów "technicznych", które trzeba odbyć - np. z dostawcami uslug teleinfo.

      Muszę także przekazywać rozmowy do osób z rodziny, które finalnie okazują się być atakiem telemarketerów.

      Czyli - w moim przypadku nie ma zastosowania to co robi już wiele osób - czyli np. odbierania tel. wyłącznie od osób z listy kontaktów na komórce.

      Usuń
    4. aha, a co do grzecznego odmawiania wszystko jest kwestia ilości natrętów

      myślę, że w którymś z kolejnych postów pozbieram moje wpisy o walce z akwizytorami i może zrozumiesz

      Usuń
    5. Ale po co się denerwować, krzyczeć na telemarketera, czy nawet grzecznie mówi nie.
      Wystarczy (kiedy tylko zorientujemy się kto to jest ) odłożyć słuchawkę bez mówienia czegokolwiek.

      Marta

      Usuń
    6. niestety, on oddzwoni mówiąc, ostatnio coś nas rozlączyło

      Usuń
    7. No to wtedy od razu się rozłączyć, bez zbędnych wyjaśnień.
      Nie podejmować dyskusji. Klienta, który chce dyskutować będą próbowali przekonać.
      Marta

      Usuń
    8. zadzwoni raz n-ty, tym razem będzie probował złapac kogoś z rodziny

      przerobione

      Usuń
    9. Dobrym sposobem na zniechęcenie jest udawanie "głuchego" i prośba o powtórzenie tego samego kilka razy, albo zadawanie jakiś absurdalnych pytań. Telemareter też człowiek i swoją wytrzymałość nerwową ma i zdarza się, że sam "rzuci" słuchawką.
      Marta

      Usuń
    10. Remigiuszu, tylko, że przy Twojej metodzie problem nadal istnieje :) Zadzwoni do Ciebie telemarketer, Ty go "zjedziesz jak burą sukę" (sobie przy okazji też podnosząc ciśnienie) i co... Czy przy następnym telefonie od telemarketera jesteś już spokojniejszy, bardziej wyluzowany, czy "bajka zaczyna się od nowa"? Znów "zjeżdżasz" telemarketera, znów sobie podnosisz ciśnienie...
      Wygrażanie chmurze, za to, że pada z niej deszcz jest jakby nieskuteczne... :)
      Roman

      Usuń
    11. sluchaj, jak wojsko atakuje to musi to robić przemyślanie, a nie na wariata z podniesionym ciśnieniem lecieć na gniazdo karabinów maszynowych

      także tę agresję należy markować, panować nad tym - jest coś takiego jak grożba karalna, jasne?

      generalnie jakaś kontrola, ale żadnej tzw. asertywności, czy bierności, no chyba że czlowiek zmęczony i nie ma energii

      ja także nie jestem ideałem i nie zawsze rozmowa idzie w kontratak

      no wiesz, ale nie po to czlowiek wyznaje jakieś wyższe wartości, by się godzić na proceder telemarketerów, itp. i ich traktowac lagodnie

      Usuń
    12. A może właśnie się obniży, wyrzucenie negatywnych emocji wywołanych zdarzeniem jakim jest denerwujący telefon jest jak rozcięcie jakiegoś wrzodu. Ropa wypływa i ból mija.

      Wydaje mi si, ze kolejność jest odwrotna. Telefon, podniesienie ciśnienia, " zjechanie" telemarketera, spadek ciśnienia.
      Złości nie da się opanować mówiąc sobie łagodnie "zrelaksuj się". Nic tak dobrze nie denerwuje wściekłego człowieka jak radzenie mu aby się uspokoił. Poza tym lepiej ( dla rodziny) jak oberwie się telemarketerowi ( bo sam się o to w końcu prosił) niż żonie, mężowi, córce itd.
      Marta

      Usuń
    13. też racja, duszenie złości jest złe, ale

      obiecuję napisać post jak można zjechać telemarketera czy akwizytorkę, oraz jak z nimi walczyć - metodami łagodnymi i dowcipnymi a także nieco bardziej stanowczymi, ale....

      aby się kontrolować - czego nie wolno, co wolno powiedzieć (groźby karane, napastowanie) by sobie tym szkody nie narobić

      ok, zdecydowanie, ok atakujemy, ale racjonalnie

      Usuń
    14. Jak powiedzieli Starsi Panowie w jednej ze swoich piosenek " nudzić do nudności". Dopytywać o nieistotne szczegóły, zadawać pytania, które świadczą że kompletnie nie zrozumiało się tego co gość nawijał, wykazać zainteresowanie, ale kazać sobie cały czas tłumaczyć od początku. Dopytywać się o dane firmy, prosić o przeliterowanie i zaraz jeszcze raz o nazwę firmy. W tym czasie przełączyć słuchawkę na głośnik i jednocześnie serwować po swoich ulubionych stronach od czasu do czasu wrzucając coś od rzeczy do naszego namawiacza. Efekt gwarantowany. Zdarzyło mi się, że po minucie lub dwóch rozmowy telemarketerka rozłączyła się nawet bez pożegnania.
      Marta

      Usuń
  5. Dobrze robisz tak trzeba z tą grupą nastawioną na zysk kosztem drugiego człowieka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jestem z natury przyjaźnie nastawiony do wszystkich i wcale nie mam z tego powodu satysfakcji - ale życie nauczyło mnie, że inaczej nie można

      osoba po drugiej stronie to niestety nie "biedny student", ale dorosły człowiek, który w pełni świadomości wykonuje swoją pracę, sprzedając taki czy inny Amber Gold np. starszym czy bardziej łatwowiernym ludziom

      Usuń
  6. Przyjazni to ja tu jednak nie widzę, wcale zresztą w kontaktach z akwizytorami czy telemarketerami jej nie wymagam. Jednak choć odrobina kultury by się przydała. ta osoba jest w pracy i nie istotne jest czy jest biednym studentem, staruszką czy młodym obrotnym pracownikiem ( choć młodzi obrotni się w to jednak nie bawią) to jest jej praca, niezależnie od tego czy nam się to podoba czy nie. Musi ona przedstawić to czego ją nauczono i zachęcić do kupna czegoś , niemniej w przeciwieństwie do niej my nie musimy o tym rozmawiać i to jest już nasza przewaga. To że możemy powiedzieć "Nie dziękuję" jest kolejnym niepodważalnym plusem tej sytuacji na naszą korzyść. Taka praca mam wrażenie często ( nie zawsze) jest na tyle upodlająca że naprawdę nie musimy jeszcze dodatkowo takiej osobie ubliżać, tym bardziej że wtedy to ona jest góra a my wychodzimy na chama.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja to staram się widzieć tak, jak widzieli stoicy; problemem nie są same zdarzenia (niespodziewany deszcz, wypadek i konieczność objazdu, telefon od telesprzedawcy czy też inne "zawracanie mi gitary"), bo na ich zaistnienie mam wpływ niewielki lub zgoła żaden.
      Czy się będę nimi zachwycał, smucił, wściekał czy będę wobec nich obojętny one i tak będą mieć miejsce. To na co mam wpływ to mój odbiór tych zdarzeń. I na tym staram sie skupić. Jeśli mogę staram się być "obok". Życie jest zbyt krótkie, żeby skupiać się na pierdołach.
      Roman

      Usuń
    2. do chwili kiedy te pierdoły nie łączą się z twoją pracą i nie musisz się nimi zajmowac obligatoryjnie

      Usuń

Prześlij komentarz

UWAGA! Wszelkie komentarze wyglądające na reklamę oraz zawierające linki komercyjne zostaną skasowane!

Popularne posty z tego bloga

Spotkania klasowe po latach - dlaczego wszyscy pieprzą, że to nie ma sensu?

Życie analogowe czy cyfrowe?

Miasto idealne?