Nie lubię gołębi

Nie lubię gołębi, chociaż może powinienem napisać, że nie lubię gołębi w miastach, a konkretnie wszechobecnych gówien, spadających znienacka, z góry, gówien, gówien na parapetach i gzymsach... nie lubię hord tych "latających szczurów" kłębiących się wszędzie, nie lubię trucheł gołębi walających się po podwórku - bo są tak upasione już, że nie mają siły uciec przed kotem...

Winne oczywiście nie są same ptaki, ale babcie gołębiary i przeróżni menele nurkujący w śmietnikach, dokarmiający te ptaki ponad wszelką przyzwoitość wygrzebanymi ze śmietników resztkami chleba.

Jaka jest motywacja tych ludzi? Z pewnością osoby starsze, wychowane jeszcze za PRLu czy na wsi nie znoszą. kiedy chleb się marnuje, zatem lepiej rzucić ptakom (w dzieciństwie to były kury na podwórku) niż pozwolić zgnić...

...tak czy inaczej winna jest cywilizacja nadmiaru - cywilizacja rozbuchanej konsumpcji która mówi - kup więcej, jedz więcej, a jak nie dasz rady zjeść, to i tak kup więcej i co najwyżej wyrzucisz. 


Gdy tylko zbliżam się do śmietnika, podlatuje horda ptaków, rosnąca z sekundy na sekundę. Ptaki albo biorą mnie za menela, którzy zaraz wygrzebie im resztki chleba z kubła, albo wyczuwają we mnie dobre serce...

...i jak tu tę hordę odstraszyć? Na dobry początek piszę post pod tytułem "Nie lubię gołębi"!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Spotkania klasowe po latach - dlaczego wszyscy pieprzą, że to nie ma sensu?

Życie analogowe czy cyfrowe?

Miasto idealne?