Rezygnacja z „toksycznych” kontaktów.

Zakładając kiedyś bloga ze słowem 'minimalizm' w nazwie spodziewałem się wejść w szeroko pojęte grono ludzi zainteresowanych pewną filozofią, trendami z życiu, wzornictwie, sztuce, podejściu do spraw konsumenckich i móc swobodnie się na ten temat wypowiadać.

Czy wielkim jednak zdziwieniem było odkrycie, że środowisko blogerów podlega takim samym prawom społecznym jak inne dziedziny ludzkiej aktywności... a więc z miejsca robi się nam pewna „polityka personalna” - kto, kogo i z kim... Może zdarzać się (na przykład) dzielenie kto jest bardziej autentycznym minimalistą przez większe M, a kto nie do końca. Mogą zdarzyć się jakieś dziwne komentarze u mnie czy reakcje różnego typu, Może zdarzyć się, że samo wejście mojej osoby na czyjś blog i relatywnie neutralny komentarz wystarcza do podjęcia jakiejś potyczki ideowej...

Wreszcie, czy jakimś zaskoczeniem jest fakt, że ludzie lubią obrażać się o poglądy? Zaczynając blogowanie mocno wierzyłem, że mogę z kolegą X czy koleżanką Y mieć skrajnie różne poglądy na dany temat, ale szanować się nawzajem i prowadzić czystą dyskusję. To jednak fikcja, bo na ogół ludzie jednak w końcu obrażają się o poglądy i zmieniają relacje, kiedy się okaże, że lubisz nieco inną opcję ideową niż on czy ona. Eskalacja różnic poglądowych na inne dziedziny życia jest niemal pewna.

To wszystko naturalne i tego nie zmienimy.

Czy warto się jednak tym obciążać i na siłę „trzymać” stare kontakty?

  • Niedawno zacząłem jednak bardziej zdecydowanie oczyszczać podręczny zbiór blogów w zakładkach przeglądarki, blogów na których (jako konkurencja) nie jestem szczególnie entuzjastycznie mile witany. Przestałem także je odwiedzać.
  • Zaczynam czyścić sobie kontakty na mediach społecznościowych np. FB – po co mi widzieć aktualizacje osób, z którymi relacji już nie utrzymuję, lub które działają mi coraz częściej na nerwy.
  • Oczyściłem listy kontaktów na poczcie e-mail, wywalając dawno już nieaktualne korespondencje z tym czy innym osobnikiem?


Internet i blogi ogółem.

Internet jest dziwnym medium kontaktowym – dystans sprawia, że niektóre kurczaczki nagle dostają kogucich piór i zaczynają się reakcje, które w normalnym życiu, przy rozmowie twarzą w twarz nigdy by nie wystąpiły. Internet ośmiela nieśmiałych i daje poczucie siły intelektualnym słabeuszom. Jak radzić sobie z takimi reakcjami?

Niedawno przeprowadziłem dwie ciekawe rozmowy ze znajomymi autorami na temat hejterstwa:

  • Jedna sympatyczna koleżanka mówi, aby te komentarze puszczać i się do nich ustosunkowywać – dzięki sprawnej i rzeczowej reakcji na hejterskie zagrywki mógłbym 'zyskać' jako bloger w oczach Czytelników.
  • Inna osoba sugeruje, aby z toksycznych relacji (ja rozciągam to także na niepotrzebne dyskusje hejterskie) po prostu zdecydowanie wyjść i nie tracić swojego cennego czasu, nie angażować emocji, skupić się na czymś innym.

Które podejście zasługuje na praktyczne zastosowanie?




P.S. Proszę NIE mylić kwestii opisanych w artykule z przetasowaniami na moich listach blogów i blogrollu tutaj. Przy usuwaniu reklam AdSense straciłem także (kaprysy i błędy Blogspota) wiele komponentów w układzie bloga, które musiałem odtworzyć na nowo. Jeśli czyjś link niesłusznie zniknął – proszę o kontakt w celu naprawienia blogrolla.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Spotkania klasowe po latach - dlaczego wszyscy pieprzą, że to nie ma sensu?

Życie analogowe czy cyfrowe?

Miasto idealne?