Porządki majowe i minimalizm w praktyce - pozbywanie się nadmiaru rzeczy.

Tak jak napisałem w tytule przeprowadzam majowe porządki w duchu minimalizmu.


Pierwsze to pozbywanie się nadmiaru ubrań, także takich, które już nie są potrzebne. Ubrania dobrej jakości rozdaję znajomym lub zostawiam za symbolicznym wynagrodzeniem dla mnie, w lumpeksie. Gorszej jakości przeznaczam na szmaty, lub wystawiam pod śmietnikiem.

Dostałem propozycję, aby część ubrań oddać do domu dziecka i najpewniej skorzystam z niej.


Drugie to pozbywanie się nadmiaru papierów, starej, niepotrzebnej dokumentacji, gazet, niektórych książek... na podobnej zasadzie co z ubraniami.


Trzecie to pozbywanie się niepotrzebnych mebli i innego wyposażenia. Czasem trudno podjąć decyzję tego typu, ale odzyskana przestrzeń w małym mieszkaniu cieszy :)

Na fotce powyżej widzicie zlikwidowany fotel z mojego salonu. Naprawdę był niepotrzebny i zabierał przestrzeń. Z uwagi na duże zużycie mebla rozmontowałem go, wpakowałem do bagażnika i zawiozłem na wieś - pójdzie do kominka albo do jakiś konstrukcji ogrodowych!


Porządki u mnie trwają - a jak jest u was? Napiszcie o tym w komentarzach :)

Komentarze

  1. Najtrudniej to te ubrania uporządkować, do tego przychodzi stworzenie nowej garderoby. A że jestem kobietą więc mam z tym większy problem :) Przestrzeń w małym pomieszczeniu to coś wielkiego uwielbiam takie porządki.

    Będę zaglądała pozdrawiam Pana ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. proszę mówić mi na Ty,

      tak rzeczywiście - ubrania to problem a każda kobieta ma chęć się ładnie ubrać - mężczyźnie jest łatwiej, jednak ja piszę o porządkach całej rodziny, nie tylko o moje ciuchy chodzi :D

      Usuń
  2. Ja porządki zrobiłam tylko raz. W sumie pozbyłam się prawie wszystkiego co miałam, na oko 98-99%. Mam naprawdę niewiele, ale mogłabym mieć mniej. Mam np. ok 20 bluzek, chodzę może w 5. Reszta czeka w zapasie, podobnie spodnie, mam 6 par, używam 2-3, albo sukienki, mam 4 - chodzę w jednej. Mimo to ubrania zajmują mi niecałe dwie półki. :P Po co te zapasy? Modę mam w nosie a zakupów nie cierpię. Mając mały zapas ubrań oszczędzam czas zmarnowany na łażenie po sklepach, w których i tak nic mi się nie podoba, i pieniądze, bo jaki sens wyrzucać ubrania prawie nowe skoro za jakiś czas będę musiała je kupić? Mam 5 psów więc ubrania żyją u mnie krócej niż w standardowych warunkach a nie lubię podziału po domu/do wyjścia.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

UWAGA! Wszelkie komentarze wyglądające na reklamę oraz zawierające linki komercyjne zostaną skasowane!

Popularne posty z tego bloga

Spotkania klasowe po latach - dlaczego wszyscy pieprzą, że to nie ma sensu?

Życie analogowe czy cyfrowe?

Miasto idealne?