Styl komentarzy minimalisty - pozbywanie się rzeczy i 100 przedmiotów raz jeszcze?

W epoce pisania o minimalizmie o tematach z nim związanych na dotychczasowym blogu nie raz wpadałem w wojowniczy i nieco moralizatorski ton - wydaję mi się, że dobrym pomysłem na przyszłość będzie przypomnienie tamtych tematów, ale jednak nieco stemperuję co bardziej wojownicze wnioski i pomysły naprawiania świata.

Dajmy na to ostro krytykowałem idee posiadania max, 100 przedmiotów, i oczywiście dalej się nie zgadzam z tym, jakoby posiadanie tej czy innej liczby przedmiotów było wyznacznikiem czyjegokolwiek minimalizmu - dlaczego? O tym niedługo, ale najprostszym wyjaśnieniem jest to, że kwestie posiadania danej liczby przedmiotów mogą być pochodną tak wielu czynników, a sama liczba tak różna w zależności od danej metodologii liczenia, że głowa pęka.

Jednakże sama idea policzenia przedmiotów, zrobienia listy, zastanowienia się nad koniecznością posiadania rzeczy X czy urządzenia Y jest jak najbardziej słuszna. O ile nie pójdziemy w ekstremum, może to okazać się pożytecznym doświadczeniem.

Jednak aby dochodzić do jakiś wniosków, czy prawd, czy konieczny jest ton wykładowcy pouczającego leniwych studentów, albo symboliczne walenie pięścią w stół? Niekoniecznie. Jedynym tego efektem jest to, że czasem niektórzy czytelnicy mogą się poczuć urażeni, czego byłem świadkiem po moich wpisach na poprzednim blogu.

Celem tego bloga jest zastanowienie się nad praktycznym wymiarem minimalizmu, a nie pouczanie kogokolwiek. Ten cel będzie konsekwentnie realizowany.

Komentarze

  1. Ja twierdzę, że w dzisiejszych czasach w ogóle słowem mało kogo można przekonać do swoich poglądów. Bo tyle wokół nas słów bez pokrycia, obietnic polityków i szamponów.
    Przekonać można własnym przykładem, własnym życiem. Tak sądzę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo podoba mi się ta zmiana w Twoim tonie wypowiedzi, z moralizatorskiego (jak sam piszesz), na rzeczowy, lecz niepouczający. Super! Zgadzam się z wieloma Twoimi poglądami (na przykład w kwestii idei posiadania maks. 100 rzeczy - jestem na nie - ale owszem, dostrzegam korzyści płynące z liczenia jako takiego czy też robienia list, które mogą być bardzo użyteczne). Przyznaję jednak, że sposób, w jaki je wyrażałeś, raczej mnie odstraszał. Lubię zaglądać na Twój blog, a teraz będę to robić z jeszcze większą przyjemnością! Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a dziękuję za te słowa,

      myślę, że na pewnym etapie blogowania człowiek dochodzi do najbardziej satysfakcjonującego go stylu

      może w tym czy innym kontekście (rozognione, intensywne dyskusje tu i tam) fajnie jest "wykrzyczeć" swoje ale czy jeśli wrócimy do tych artykułów po X miesiącach, to czy będzie się to przyjemnie czytało? ...i autorom i czytelnikom?

      pozdrawiam

      Usuń

Prześlij komentarz

UWAGA! Wszelkie komentarze wyglądające na reklamę oraz zawierające linki komercyjne zostaną skasowane!

Popularne posty z tego bloga

Spotkania klasowe po latach - dlaczego wszyscy pieprzą, że to nie ma sensu?

Życie analogowe czy cyfrowe?

Miasto idealne?