Dieta niskoinformacyjna a tzw. prawdziwy minimalista.

Ten post jest swobodnym nawiązaniem do dyskusji na temat tzw. "diety niskoinformacyjnej".



Po pierwsze wydaje mi się, że sam preferuję podejście niskoinformacyjne, ale nie wywodzę tego z żadnej mądrej książki. Doskonale rozumiem, że jest tam jakaś książka, że coś jest modne - książki tej nie czytałem i w ramach starannego selekcjonowania informacji nie zamierzam na razie. Ot, paradoks. :)

W ogóle nie preferuję stylu działania typu:
1. Jakiś myśliciel napisał książkę (Autor MUSI pochodzić z USA, bo tylko tam bije źródło prawdziwej wiedzy tajemnej).
2. Ta książka jest modna bo jest modna. (Na tej samej zasadzie jak niektórzy celebryci są znani, z tego, że są znani.)
3.  Wypada przeczytać tę książkę, bo inaczej nie jesteś "trendy", nie jesteś prawdziwym X, prawdziwym Y czy innym prawdziwym minimalistą.

Zamiast faszerowania się książkami-bibliami różnych *izmów wolę swoje własne przemyślenia, ich zastosowanie w praktyce, preferuję także czytanie blogów/wypowiedzi innych osób - bo są to informacje przefiltrowane przez osobiste doświadczenia i przemyślenia (nawet jeśli są to w jakimś stopniu informacje odtwórcze).

Wśród minimalistów modne jest wyrzucenie telewizora i zastąpienie go dużą porcją literatury, jednak także czytanie lub nieczytanie dużej ilości prasy/książek/treści jest, jak obserwuję w "wykształconym" otoczeniu, raczej wypadkową posiadania dużej ilości czasu wolnego/ustabilizowanej pracy/rodziny niż wynikiem rożnych świadomych decyzji.

A telewizja i multimedia? Rzeczywiście warto to zminimalizować na rzecz słowa pisanego. Ale w moim przypadku są to wyłącznie przemyślenia praktyczne i nie kryje się za tym żadna ideologia.

Mój telewizor stoi tuż obok mnie, w chwili kiedy piszę tego posta, zostanie jednak raczej użyty jako monitor podłączony wieczorem do netbooka niż źródło podniecania się kolejnymi rewelacjami ze świata polityki czy mody.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Spotkania klasowe po latach - dlaczego wszyscy pieprzą, że to nie ma sensu?

Dorodango

Życie analogowe czy cyfrowe?